sobota, 16 maja 2015

#2

 M- mama Zayna
Ja (Sara)
Z- Zayn
J- Jerry

W drzwiach stała starsza kobieta, mówiła, że jest mamą Zayna.
M: Kim pani jest dla mojego syna?
Ja: Umm, byłam jego sprzątaczką, ale przepraszam już nie mogę rozmawiać, naprawdę miło było mi panią poznać..
M: Nie pracujesz już u niego? - jego mama była bardzo dociekliwa.
Ja: Niech się go pani spyta. On zapewna zagłębi się w istotne szczegóły..- powiedziałam z ironią w głosie. - Do widzenia!

Będąc już daleko od domu Zayna, Jerry złapał mnie romantycznie za rękę i powiedział :
J: Sara, jest bardzo wyjątkową kobietą. Na prawdę nie spotkałem nigdy tak niezależnej dziewczyny. Dziwi mnie tylko, dlaczego tkwiłaś w tym więzieniu dwa lata. Traktował się jak ostatni dupek.
Ja: Naprawdę nie mam pojęcia kim dla niego byłam i co tam robiłam.. Raz byłam jego suką, a raz jego sprzątaczką..  Rozmowę przerwał mój dzwonek telefonu. To był Zayn. Moje serce zabiło mocniej, a oddech stał się nieregularny.Jednak po namysłach postanowiłam odebrać.
Z: Gdzie ty do cholery się podziewasz suko!?- krzyczał zdenerwowany..Złapałam oddech i powiedziałam:
Ja: Zayn. Nie będę już na twoje usługi, Nie wiem kim dla Ciebie byłam, ale teraz wiem jedno- nie jestem twoją własnością, teraz będziesz musiał znaleźć sobie drugą taką panią "sukę". Może zastąpi ci mnie Olivia? - zapytałam poważnie
Z: Jesteś nienormalna psychopatko! Masz wrócić do domu za pięć minut!- krzyczał
Ja: Nie wrócę,Zayn. Nie spodziewaj się, że kiedyś się jeszcze zobaczymy, wyjeżdzam z kraju.- Nie chciałam słyszeć jego przekleństw, dlatego od razu się rozłączyłam.
J: Poszło ci dobrze- wspierał mnie Jerry. - po odstawieniu walizek przejdziemy się może na jakiś lunch?
Ja: Jest mi to potrzebne..
Po zjedzonym lunchu, poszliśmy na spacer, nad jezioro. Było pięknie, bo był to już wczesny wieczór, więc na niebie było mnóstwo kolorów.

piątek, 15 maja 2015

- Skarbie , wychodzisz gdzieś?? -zapytalam siedzac przed telewizorem, z chipsami w reku.
- Owszem. Mam dzis spotkanie z Johnsonem Martin w restaurcji Manhattan.
- Zaraz, czekaj. Czy ty nie musisz zjawić się tam z osobą towarzyszącą ? - zapytałam lekko zdziwiona.
- No tak. - powiedział lekceważąco, oglądając się w lustrze.
Siedziałam jak zaklęta patrząc na niego.
- Spokojnie, nie musisz się martwić o moją dyskryminajcę, zaprosiłem tam Olivię. - powiedział z szyderczym uśmieszkiem.Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Jak zwykle był podły i chamski.
- Dlaczego nie zaprosiłeś tam mnie ? - zapytałam, lecz w odpowiedzi usłyszałam jego jak zwykle chamski śmiech. On mnie wykańczał. Nie wiem co myślę,nie wiem co ja tu w ogóle robię..
Po jego wyjściu widziałam w oknie jego sylwetkę wchodzącą do czarnego mustanga.. Wyglądał jak model- jego fryzura była idealnie ułożona, koszula wyprasowana.. Tak, tylko ja podchodząc do lustra widziałam brzydkiego paszteta, noszącego rozmiar XXL.. To jest okropne. Nie wiem co ja tu robię.. Każdego dnia mnie obraża, wyzywa.. Mieszkam tu, bo tego chce. Nie wychodzę z tego wielkiego apartamentu- bo on tego chce. Ważę 120 kilo, a nocami go pociągam. Jednak tylko nocami. Jestem jego ''brzydką panią do zaspakajania jego potrzeb"- tak o mnie mówił nocami. W dzień byłam jego sprzątaczką.. Śpimy oddzielnie. Gdy mnie chce, to do niego idę, a czasem śpię w małym, ciemnym pokoiku z małym okienkiem. To on mnie wykańcza, psychicznie, jak i fizycznie..Nie wiem kim dla niego jestem.. To jest naprawdę okropne uczucie, nie wiedzieć kim się jest. Dla mnie jest to ważna osoba, ktorej nienawidzę. I co jest najdziwniejszee, nie pozwala mi o siebie zadbac,.,
Godzina 20:30. Ulica jest pusta i ciemna. Tylko ciemno żółte światła latarni oświetlają kawałęk chodnika. Wszystko wydaje się teraz takie szare i smutne.. Może to jest już czas? Żeby odejść od tego psychopaty? Nie wiem..  Patrząc na małego kotka, który siedział pod drzewem cały mokry i wycieńczony, pomyślałam sobie że to już czas. Ubrałam moją kurtkę, która zostala zakupiona w sklepie dla osób otyłych i wyszłam na dwór na ratunek kotku. Gdy po niego sięgałam, usłyszałam głos.
- Cześć, chyba wpadliśmy na ten sam pomysł.. - powiedział przystojny brunet, z niebieskimi oczami uśmiechajc się do mnie.Nie rozmawiam za często z ludźmi, prawdę mówiąc dziennie wypowiadam kilkanaście słów.
- Noo,tak, chciałam pomóc temu kociakowi.. Czy to twój malec? - zapytałam trochę nieśmiało.
- Niestety, wcześniej go nigdy nie widziałem.. Ja go niestety nie mogę przygarnąć na stałe.Jeśli masz ten sam problem, odniosę go rano do bardzo miłego schroniska. Opiekują się tam zwierzętami,- 
-Tak w ogóle jestem Jerry- powiedział brunet podając mi swoją dłoń. 
-umm.. Nazywam się Sara. Miło mi cię poznać..
- Mi Ciebie również. Mieszkasz tu gdzieś w okolicy? Znam moich sąsiadów, a ciebie widzę tu pierwszy raz. - powiedział szczerząc swoje lśniące białe zęby.
- No.. Mieszkam, tak jakby..- powiedziałam, na co on się lekko zszokował. 
- No nareszcie będzie mieszkała tu jakaś normalna osoba.. Wszyscy moi sąsiedzi nienawidzą zwierząt, hałasu.. I nie da się z nimi pogadać.. - powiedział trzymając ręce w kieszeniach.
- No tak.. Wiesz, przepraszam cię bardzo, ale ja będę już musiała lecieć.. Miło było mi Ciebie poznac- powiedziałam, podając mu rękę.
- Zaczekaj! Może wybierzemy się jutro na kawę ? Znam tu niedaleko świtny bar.- zapytał mnie.
- Wiesz, ja nie... Z chęcią wybiorę się z Tobą. - trochę się zmieszałam..
- No to świetnie, będę tu na Ciebie czekał po południu, zgoda? - zapytał przystojny mężczyzna.
- Jasne, do zobaczenia! 

Gdy wróciłam do domu, analizowałam wszystkie sekudny spędzone z Jerrym. Na prawdę nieźle czułam się przez te 10 minut. Jerry wydaje się miłym mężczyzną. Tylko znowu nie rozumiem jednego, czemu chce iść na kawę z taką świnią jak ja? Złe myśli odpędziłam od siebie.. Postanowiłam wybrać jakieś ubranie na jutrzejszy dzień.. I znowu zaczęłam rozmyślac nad nowo poznanym chłopakiem.. Zasnęłam, ale Obudziły mnie zimne dreszcze na nogach.. Zayn wrócił, z randki.. Zaczął całować mnie po nogach... 

- Przestań.. - powiedziałam spokojnym głosem.
- Nie ty o tym decydujesz, skarbie. 
Ten wieczór skończył się jak każdy... Obudziłam się o godzinie 11. Zayna już nie było. Na szczęcie.. Nie wiem jakby zareagował na wieść o mojej kawie z Jerrym. Nigdy żadem chłopak mnie nigdy nie zaprosił.. Po prysznicu, Włosy uwiązałam w kucyk, i wyszłam z domu. W oddali zobaczyłam Jerrego który już na mnie czekał. 
- Witaj Sara- powiedział 
- Cześć. To co idziemy? - zapytałam z uśmiechem. 
Po drodze i w kawiarni, nawet nie zauważyłam, że opowiedziałam o całym moim życiu Jerremu. O tym kim jestem dla Zayna, jak on się zachowuje, powiedzialam mu również, że jest moim jedynym znajomym.
- Naprawdę, nie chcę mieszać się w twoje życie, ale myślę, że powinnaś od niego odejść. Jesteś niesamowitą dziewczyną. Jesteś mądra i niezależna. Chciałbym ci pomóc, powiedz tylko jak.. 
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Na początku nie wierzyłam w jego słowa. Ale potem zaczęłam się nad nimi zastanawiać. 
- Pomóż mi spakować walizki.. Chłopak, uśmiechnął się, a po wypitej kawie ruszyliśmy w stronę dlmu Zayna. Po wejściu do apartamentu Malika, ruszyliśmy do mojego zaułku.. Spakowałam swoje rzeczy.. 
-Zaraz, gdzie ja w ogóle pójdę?!- zapytałam panikując
- Tym się nie przejmuj, zanocujesz u mnie. - powiedział znosząc walizki na dół. To było dziwne. Znam Jerrego niecałe dwa dni, a jest dla mnie nabliższym przyjacielem, któremu mogę powiedzieć wszystko. Na dole usłyszałam dzwonek do drzwi.. Zamarłam. Moje serce zaczęło bić coraz mocniec, gdy zeszłam na dół i otworzyłam drzwi...............................